Kiedy rzeczy idą nie tak jak powinny Carys Reitman robi to co każda współczesna a zarazem emocjonalnie izolująca się dziewczyna - idzie na pogrzeb nieznanej osoby. Na jednym z takich pogrzebów poznaje Tylera, który stracił właśnie narzeczoną. I wtedy po raz pierwszy Carys czuje z kimś więź. Szukając odpowiedzi spotyka się ze swoją matką by stawić czoła przeszłości.
I jak zwykle skończyłam z ręką nocniku. Na własne życzenie bo zawsze myślę a nuż widelec nie będzie tak żle...ha.
Wszystko tu leży i kwiczy. Fabuła kiepściutka. Dialogi nudne. Akcji, prawie brak. Czarnego humoru, nie stwierdzono. Gra aktorska Iana, tragiczna. Gra partnerki, tak samo.
BOŻE ILE JESZCZE?
Ian, Ty już...
Dla mnie ten film to było zmarnowanie 1,5godziny. Film był straszny, dosłownie męczyłam się, żeby go obejrzeć do końca. Głos aktorki drażniący, ogólnie cała jej postać była irytująca. Fabuła naciągana. Nie warto oglądać.