Mamy tu idealnego antybohatera, nienawidzącego superherosów w pstrokatych uniformach, zakompleksionego łysola (autentyczny Giamatti), którego życie to monotonia. O ile bohaterów pokroju Pekary w kinie było niemało (skojarzenia z Allenem i Kaufmanem nieprzypadkowe), o tyle sama forma filmu zasługuje na duże uznania. Są tu komiksowe dymki zamiast głosu zza kadru, opisowe wstawki jak w komiksach, komiksowy montaż, jazzowa muzyka w tle... Niewątpliwie brakuje tu ciężaru dramatycznego, ale i tak ogląda się to bez poczucia znudzenia, mimo - a może dlatego właśnie- iż bohater jest tak daleki od ideału amerykańskiego. Siła tkwi tu w niepozornych wydarzeniach, które na kartach komiksów zyskują rangę kultowych!
Polecam fanom undergroundowego komiksu oraz widzom szukającym czegoś niecodziennego.
7,5/10.