Absurdalny humor nie jest moją bajką, a przynajmniej w takim wydaniu. Można oczywiście doszukiwać się w tym filmie czegoś ważniejszego, niż pokazuje, ale kompletnie nie rekompensuje to mojego poczucia bezprzedmiotowości takich "dzieł". Jest kilka zabawnych momentów, ale fabuła jest wątła i pewnie rozpadłaby się na kawałki, gdyby nie występ Dujardina. Koncepcja, aby komediowo potraktować bezrefleksyjną przemoc dla pokazania obsesji będącego w kryzysie wieku średniego narcyza, nie jest dla mnie niczym zabawnym. Pewnie nie mam takiego "wysublimowanego" poczucia humoru.
Pewnie Dujardin postradał zmysły i błąka się na prowincji w kurteczce z jakiegoś zwierzęcia. Wie że jest stracony, feministki nie wybaczą mu występu u pedofila i gwałciciela Polańskiego.
Dla mnie ten film to strata czasu. Ale paradoksalnie to dobra wróżba na 2020 rok: sądzę że gorszego filmu w tym roku nie zobaczę, więc może być tylko lepiej.