[Uwaga Spoiler]

Oppenheimer nie zebrał batów za swoją pracę, tylko za ośmieszenie Straussa w sprawie eksportu izotopów do Norwegii, oponowanie w kwestii budowy bomby termojądrowej, a także braku reakcji Einsteina w stosunku do Straussa, po rozmowie jaką odbył Einstein i Oppenheimer na temat potencjalnych skutków użycia broni atomowej. Przynajmniej tak było to ukazane w filmie. Oppenheimer naraził się wpływowemu, zawistnemu politykowi, który go zdyskredytował. Dodatkowo pod koniec filmu jest scena, gdzie dostaje medal. Według wikipedii John F. Kennedy w 1963 roku, przyznał Oppenheimerowi nagrodę Enrico Fermiego, co miało zrehabilitować go politycznie. Podejrzewam, że w filmie może chodzić o to właśnie wydarzenie.

Poza tym nie jestem pewien, czy słowo poświęcenie pasuje do jego pracy w Los Alamos. Fizyka była jego pasją i dostał możliwość realizacji swoich badań przy ogromnym budżecie. Mógł sprawdzić swoje teorie w praktyce. Co więcej to On był kierownikiem projektu i miał bezpośredni wpływ na jego kierunek. Na pewno też miał świadomość, że tworzą historię. To wszystko było dla niego okazją, która trafia się raz w życiu. Gdyby zrezygnował to znalazłby się ktoś inny na jego miejsce.

Co do długości filmu to sądzę, że problemem nie jest czas trwania, tylko skupienie się w końcowej fazie na wątku przesłuchań, który wielu ludzi nie interesował, w tym także mnie. Robert Oppenheimer jest dla mnie ciekawą postacią przez pryzmat swoich dokonań na polu fizyki i jako ojciec bomby atomowej. Sądziłem, że film przedstawi nam sylwetkę tego człowieka pod kątem jego pracy i wysiłku włożonym w projekt Manhattan, a także będzie skoncentrowany na jego geniuszu i poziomie skomplikowania prowadzonych przez niego badań. Niestety motywy polityczne były znacznie bardziej wyeksponowane niż naukowe. Rozumiem, ze wtedy były inne czasy i podejrzenia o komunizm traktowane były bardzo poważnie, ale nie usprawiedliwia to tak silnemu przedstawianiu tego wątku kosztem innych. Mimo wszystko film oceniam pozytywnie.

Zgadzam się co do tego, że facet kochał swoją ojczyznę. Nie miał obowiązku, aby brać udział w tym przesłuchaniu, a mimo wszystko to zrobił, co potwierdziło jego patriotyzm. Tak, czy inaczej moim zdaniem Einstein miał rację w związku z tym jak powinien zachować się Oppenheimer i po prostu powinien odwrócić się od tego wszystkiego.

I tu jest właśnie główny problem - że ten film nie mówi jednej ważnej rzeczy (albo ja coś przespałem). Mianowicie ta komisja nie zebrała się, żeby dokuczyć Oppenheimerowi, tylko okazało się, że w kilka dni po słynnej historycznej pierwszej detonacji bomby atomowej, plany jej stworzenia trafiły w ręce Rosjan i zdaje się do dziś nie wiadomo, jak Rosjanom udało się je zdobyć. I właśnie dlatego przesłuchiwano Oppenheimera.

Ale, jak wspomniałem, albo coś przegapiłem, albo w filmie to nie zostało powiedziane.  Nie mam teraz czasu poczytać u źródeł, żeby dokładnie tu wszystko opisać.

Film pomija niektóre istotne fakty historyczne, a Oppenheimera ukazuje głównie jako gościa, co sobie kilkakrotnie z różnymi paniami fajnie zaru***ał, a potem nad bombą zapłakał.