Film niczym jego główna „bohaterka” whisky zapewnia nam wiele ciekawych doznań od nutki zadumy – współczucia, po rubaszny uśmiech wręcz radość. Obraz niezwykle ciepły, czasem przejmujący i co ważne z „happy endem” nie tak oczywistym jak w produkcjach rodem z Hollywood. U mnie zasłużone 7. na 10. z akcentem na wyrazistą rolę….Alberta.