Webber nie tak źle (jednak wyraźnie gorszy od niezastąpionego Nicholsona), De Mornay - ok (tutaj
akurat zdecydowanie lepsza niż Duvall) , natomiast ten Danny mnie wkurzał przez całe 3 odcinki
serialu. Był tutaj strasznie bezpłciowy, irytujący i ciągle miał ten sam wyraz twarzy jakby narobił w
galoty, a tak poza tym to nie pasował ani trochę do tej roli, a to głównie dlatego, bo był na nią za duży
(książkowy Danny miał ponoć 5 lat, a ten serialowy dwa razy starszy). Strasznie śmiesznie wyglądał
czwartoklasista, który grał przedszkolaka. Lloyd z filmu Kubricka był o kosmos lepszy. W przeciwieństwie
do serialowego był bardzo naturalny, bardziej przypominający pięciolatka, a dodatkowo uroczy
(mam nadzieję, że nie wyjdę na pedofila ;)
dokładnie - ta jego bober - face jest straszna bo od razu widz ma wrazenie ze ma do czynienia z jakims opóźnionym dzieckiem co jest potęgowane przez stylizowanie Dannego na mlodszego niż jest w rzeczywistości :/ reszta obsady spoko, szczególnie Dick - dla mnie rewelacja :)
Tez mnie to na początku rozbawiło ale powiem Ci szczerze że ciężko porównywać DeMornay i Duvall ponieważ tak naprawdę to są zupełnie dwie inne postaci. DeMornay gra Wendy taką jaka była w książce czyli typową amerykańską, nieco zadziorną kurę domową. W zasadzie to ogladamy ten serial i zaraz po obejrzeniu zapominamy notek bohaterce.
Duvall natomiast zagrała Wendy która była osobistą interpretacją Stanleya Kubricka,
zahukaną, nie wierzącą w siebie ofiarę przemocy domowej (przynajmniej ja odebrałem Jej Wendy jako ofiarę przemocy domowej która stara się tłumaczyć każdy wyskok męża w którego jest zapatrzona). Wiem że zdania są podzielone i kreacje Duvall albo się kocha albo nienawidzi.
Ja osobiście należę do zwolenników. Tak czy siak, Duvall stworzyła kreacje która wbija się w pamięć i jest wręcz niezapomniana. Wiec w starciu DeMornay vs Duvall ta druga wygrywa lekką ręką. Iconic!